środa, 8 maja 2013

Ślimak

Dziś nie było takiego ślimaczenia się z rana, wszystko w biegu, kawa, mail, siatka na zakupy, pęd do marketu.
Zależało mi, by zrobić zakupy jak najszybciej dziś, mieć to z głowy, bo robota goni, pisanie, telefonowanie, sprawdzanie, grzebanie w sieci, planowanie.





No i w tym swoim pośpiechu o mały włos, nie zdeptałam  ... ślimaka .
Tak, prawdziwegoo ślimaka.
Mój tramek za progiem, prawie wylądował na pięknej skorupie.
Za nim mokry szlak, mozolnie pokonany.
Zwolniłam.

Bardzo mi się dziś spieszyło, na szczęście rzadko mam takie szalone tempo, od rana to ja lubię podelektować się porankiem, a nie biegać z wywieszonym jęzorem.
No i zatrzymałam się, przez chwilę zastanawiałam się co z tym ślimakiem zrobić.
No bo jak nie ja postawiłam na nim trampka, to zrobiłby to za moment jakiś szalony sąsiad, który będzie próbował nadążyć za swoim tempem.
Brytyjczyk nie zwróciłby uwagi na dzielnego ślimaka, a już z pewnością nie byłoby mu szkoda tej pracy włożonej przez niego, by zajść tak daleko.
Rozejrzałam się, w najbliższym otoczeniu porozstawiane miski naszych kotów bezdomniaków.
Zielone krzaki.
Niestety, musiałam to zrobić.
Na zerwanych listkach przeniosłam tego spacerowicza w bezpieczne miejsce, na trawę.
Mając wyrzuty sumienia, że przerwałam mu brutalnie jego drogę i zmieniam kierunek, pocieszałam się tym, że ocaliłam mu życie.
Fatalna byłaby śmierć pod moim trampkiem.

Machając potem siatką, goniąc to swoje tempo, analizowałam to zdarzenie.
Banalne.
Kto się zastanawia nad spacerem ślimaka, do tego jeszcze tak wcześnie rano.
Nie uważacie, że to jest dokładnie tak, że jak już dostanie się szansę, to można wszystko odbudować ... ?
Zatem ślimak ma jeszcze niejedną trasę przed sobą do pokonania.
Trzymam za niego kciuki.
Za siebie też.

Wracam do pracy, kawa, mail, telefon, kawa, a potem może coś zdrowego, dziś młode buraczki w planach  :-)

1 komentarz:

  1. Rzadko udaje mi sie slimaczyc z rana, wiec zazdroszcze kontemplacji porankow. Uwielbiam te nieliczne bo spokojne, niespieszne a przez to cudowne poranki! Uwielbiam zapach kawy, ktory wypelnia dom, uwielbiam czytac o poranku i patrzyc przez okno na ogrod, gdzie ptaki walcza o sniadanie z nasion. A co do slimaka: na szczescie on i tak chyba nie wiedzial, gdzie zaszedl i gdzie zajsc zamierzal, wiec przestawienie sciezek i tak pewnie wyszlo mu na dobre, bo choc zmienil kierunek, to jednak zycie ocalil...

    OdpowiedzUsuń