czwartek, 9 maja 2013

Czemu ?


Życie to organizacja siebie, nic innego.
Pracuję, owszem mam pracę taką jaką JA chce mieć, a nie taką jaką muszę mieć - bo to ja o tym decyduję, a nie ktoś za mnie.
Ten czas w swoim życiu mam już za sobą.
Robię książkę, z której nie będe miała ani grosza, oprócz niesamowitej radości innych, a to dużo lepsze aniżeli forsa.
Spotykam ciekawych ludzi w swoim życiu, takich którzy inspirują.





Mam głowę pełną nowych projektów.
Mam dom i rodzinę, której nie zaniedbuję.

Mam czas dla bezdomnych kotów, by je nakarmić każdego dnia dwa razy i z nimi moment pobyć.
Mam czas by znaleźć dobre, ciepłe słowo dla każdego, kto o to prosi.
Robię zakupy, nie mam auta, sama przynoszę siaty do domu.
Mam czas otworzyć okno i pstryknać fotkę nieba, które mnie właśnie zachwyciło.
To na zdjęciu, to z wczorajszego wieczoru, piękne.
Prawda ?
Mam czas na lekturę, czas dla siebie, czas na to by czerpać przyjemność logując się na facebooku.
Mam czas by być miłym, uśmiechniętym człowiekiem i pomimo małych trosk życia, wynikających ze zwykłej codzienności - nie potrafię narzekać i skarżyć się na cokolwiek.
Życie nie zawsze traktuje nas miło, ale to nie przeszkadza chyba, by być normalnym i pogodnym człowiekiem ?

Zastanawiam się czemu wśród tylu fajnych ludzi, jest tylu niefajnych egoistów ?

Taka refleksja, już od wczoraj za mną chodzi ...
Dopijam kawę i biegnę gonić to swoje życie.
Dziś dzień w Birmingham ( Hrabstwo West Midlands ).

5 komentarzy:

  1. Na tym blogu spotykam taka Osobe ktora mnie inspiruje, ktora prowokuje do kolejnego usmiechu poprzedzonego chwila refleksji i zadumy. Ciesze sie niezmiernie z kazdego nowego wpisu i w kazdym sie roczytuje!
    A gdzie koty bezdomne karmisz???? W Londynie? Sa takowe? Pytam, bo baaaardzo chcialbym miec siersciucha-to moje marzenie,ale niestety moja druga Polowa sie ich...boi. Wiec moze w karmieniu ich odnalazlbym choc odrobine domarzone marzenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. D'dobry Pietia :-)
      Bardzo dziękuję za ciepłe słowa, cieszę się że jesteś, czytasz.
      Koty bezdomniaki, mają nawet imiona i swoje miseczki, od trzech lat trwa na nasza przyjaźń, ciężko było zdobyć ich zaufanie, a dziś same podchodzą, by je głaskać i mruczeć z nimi :-)
      Londyn !
      Też nie mogę mieć zwierzaka w domu, zatem chociaż tyle radości dla wszystkich.
      Pozdrawiam bardzo serdecznie, a na wpis dziś troszkę później.

      Usuń
  2. I jak tam niepoprawna optymistko ? mam pytanko , czy te Twoje kotki sa wykastrowane ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Anitka, teraz Ciebie widać, super :-)
    Tak, kotki są wykastrowane - zadbałyśmy o to dwa lata temu, po tymm jak było ich więcej.
    Optymistyczne d'dobry :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. ha ha ha ale jak bedziesz karmic dalej to jeden drugiemu szepnie cos na uszko , nastepny przekaze dalej I rodzinka bedzie sie powiekszac !
    zrobi sie z nich zgraja I wtedy beda jaja !!!! he he he

    OdpowiedzUsuń