sobota, 27 lipca 2013

Zafunduj sobie

Wyspaliście się?

Mnie obudziły lisy, w dodatku skrzeczące.
Zastanawiam się, czy one tak mają i wydają takie odgłosy, czy też to są jakieś ich zalotne rozwiązania ;)

Przeraźliwy hałas, ale liski fajne.
Udało mi się pstryknąć fotkę, nawet!

Jak dziś będziecie spędzać dzień?

Jedni znajomi wyjeżdzają na wakacje, drudzy piknikują.
Przyjaciele zaprosili mnie dziś do siebie, powinnam pojechać - ale jeszcze się zastanawiam, bo zaplanowałam parę rzeczy na dziś inaczej.



Biorąc pod uwagę, że jutro MY piknikujemy w Greenwich - chciałam nadgonić parę spraw, ale też czemu miałabym się troszkę nie ponudzić, dać odpocząć tej głowie, palcom - by nie dotykały przez jeden dzień klawiatury?

Przeczytałam dziś rano zapowiedź nowego Magazynu Coaching
'' Zafunduj sobie 10 minut dziennie >>nicnierobienia<<. Siedź za biurkiem, gap się w okno, przestań myśleć i nie odbieraj telefonów. Skup się na tym, co widzisz i słyszysz''.
Lubię ten magazyn i czasem przywożę z PL, ten z pewnością kupię podczas pobytu sierpniowego :)
Umiem być sama i bardzo to lubię, niby umiem odpoczywać, aczkolwiek chyba muszę się jeszcze sporo nauczyć!

Jakiś czas temu dostałam też wiadomość od kogoś kogo nawet nie znam, rozmawiałam parę razy przez telefon, wymieniłam się służbową korespondencją i ten ktoś napisał:


''Leć.Tylko troszkę zwolnij :)
W ub roku robiliśmy kampanię społeczną od chorób serca wśród kobiet.
Rozmawiałem z Linds Evans, która stwierdziła '' Jak nas zabraknie to kto się bedzie innymi opiekować?''.Interpretować można na setki sposobów, zwolnij dziewczyno bo masz ważne misje na głowie''

Bardzo mnie to wzruszyło.
Nie miałam ostatnio czasu dla ludzi, dla tych którzy piszą do mnie piękne maile, krótkie wiadomości - postaram się to nadrobić :)
Dziękuję Wam.

Moja okolica to spokojne miejsce, aczkowiek temperamentni sąsiedzi z dziećmi dają popalić w weekendy ;))
Gwarno jest, dlatego też czasem marzę o jakiejś bezludnej wyspie, choć na jeden tydzień.
Wczoraj porozmawiałam z Mamą, wróciła z Kletna - szczęśliwa i z antybiotykiem, o który zadbał ... kleszcz.
Uważajcie na nie, zwłaszcza o tej porze roku!

Wspaniałego weekendu, gdziekolwiek jesteście :)
PS. No i zapomniałabym krzyknąć całemu światu, że udało się z tym dofinansowaniem z Niemiec.
Szpital wreszcie zgodził się na tę propozycję, Rodzicom Szymona będzie znacznie lżej!
Jest moc!

środa, 24 lipca 2013

Zapach peonii

Dziękuję, że jesteście.
Gdzieś po drugiej stronie klawiatury, często nawet nie wiem gdzie jest Wasze miejsce - a jesteście.

Za to Wam dziękuję.
Za wszystkie dobre słowa, które piszecie do mnie jak już mnie znajdziecie, gdzieś na facebooku ;)

To jest niesamowite!

Staram się troszkę zwolnić swoje tempo, które ostatnio było niemalże zabójcze, ale zauważyłam, że jak zwalniam - to boli mnie głowa ;)

Ciekawe to jest, bo rzeczywiście jak robi się jakieś miejsce w tej głowie - to jej chyba jest źle i wtedy wysyła sygnał, ona lubi być wypełniona po brzegi.




Sama już nie wiem, jak to ze mną i z tą moją głową jest.
Nie umiem nic nie robić, nie znoszę tego, jak nie wiem co ze sobą zrobić.
Kochani, od wczoraj prowadzę rozmowy z Great Ormond Hospital for Children - mam wrażenie, że to jakaś walka z wiatrakami, niestety nie potrafię odpuścić - dopóki nie dowiem się, że wszystkie drogi zostały przetarte.
I tak już mają mnie dość w tym szpitalu, ale trudno.
Patki wiele osób ma dość ;))

Jak będzie trzeba - pojadę tam z telewizją, bo o tym trzeba powiedzieć, i niech powie o tym ten, który ratuje życie, ale według jakiegoś regulaminu!
Czekam cierpliwie dziś na to co wyniknie, emocje nic nam nie podpowiedzą- aczkolwiek w moim przypadku czasem impuls to właściwa droga, ale tak - sprawa jest zbyt poważna i tylko spokój może ją uratować.

Potrzebuję kupić białą ramę, dużą.
Na plakat Łeb do słońca mam ścianę w swoim mieszkaniu, a konkretnie w mojej sypialni ;)
Będzie pasować do całości, ogólnie chyba będzie pasować do mnie - poza tym będzie mnie ładować tą energią jeszcze bardziej ;)

Zaczęłam dzień bez kawy, skończyła się puszka, przede mną perspektywa zakupów, siedzę i sączę kubek millicano caff free i jakoś funkcjonuję.

Cudownego dnia Wam życzę, gdziekolwiek jesteście, cokolwiek robicie.
Zachwytu nad małymi rzeczami.
Zabierzcie sobie po pachnącej peonii i pamiętajcie, że Wam dziękuję :) 

wtorek, 23 lipca 2013

Pomyśl, a potem zrób.

True!

Wczoraj chciałam napisać, ale temperatura za oknem nie pozwoliła na wiele, zresztą wczoraj potrzebowałam snu i odpoczynku.
Ostatnich kilka nocy było krótkich, późno zasypiałam, najczęściej nad ranem i wstawałam bardzo wcześnie rano.
Mamy prawdziwe lato w Londynie.
Butelki z wodą mineralną nawet już nie zakręcam, jest zawsze pod ręką.

Jestem zadowolona i pełna pozytywnych wrażeń, przywiezionych z turnieju Stevenage Cup 2013.

To była dla mnie nagroda za cały poprzedni tydzień, który dzięki ''serdeczności'' niektórych był trudny.
W niedzielę udało się nam zebrać nawet sporą ilość pieniędzy dla małego Szymona.
Udało się też zlicytować koszulki drużyn piłkarskich, uczestnicy turnieju mieli niesamowitą radość z tego, że mogą pomóc.
To mnie zaskoczyło najbardziej, koszulki koszulkami - ale to, że chcieli pomóc małym dzieciakom - chorym na raka.

Po powrocie emocje mi puściły, a były we mnie od początku poprzedniego tygodnia - no i wieczór niedzielny zakończyłam łzami, ogromnymi, chyba też miałam taką potrzebę, nie wiem - bardzo rzadko płaczę, więc chyba to była potrzeba.
Ktoś mnie zmęczył po prostu swoimi słowami, no i poszło.
Potem płakałam i nad tym kimś, bo rzeczywiście życie doświadcza innych okrutnie, czasem nawet nie ma się co dziwić, że przychodzi taki moment i że ludzie przestają się kontrolować, emocje same układają im scenariusz.


Dla mnie najważniejsza jedna sprawa - pomyśl, nim otworzysz usta, by przemówić, a potem coś zrobić.
W kontaktach z innymi - jest to najprostsza i najszybsza metoda, by się nauczyć tego, nim kogokolwiek zranisz, nim siebie zranisz.
Wciąż się też tego uczę, właśnie najczęściej od innych.
Chętnie pomagam i takie epizody nie zniechęcają mnie raczej, ale w niedzielę wieczorem zastanawiałam się po co mi takie emocje, na nie pozwolić sobie ani nie mogę, ani nie mam ochoty.
Zatem warto mysleć, o tym co się robi, warto zachować również dystans do ludzi z którymi robi się pewne rzeczy, to znacznie ułatwia sprawę, o czym przekonałam się ostatnio.

Dziecko moje zapytało mnie:
- Mamo, czy ty wiesz co stres robi z twoim sercem?

ZAPALIŁO mi się zielone światło.
Te słowa mojej dwudziestoletniej córki zalegają mi w głowie i w sercu.
Posłucham Jej, bo to mi uświadomiło jak bardzo się martwi o mnie, widząc jak bardzo biorę do siebie słowa obcych mi ludzi, którzy w zależności od nastroju - albo są pozytywni, albo są negatywni.
Jestem mocno odporna na jakiekolwiek zło, ale są sprawy, które rzeczywiscie są niczym niszczące kataklizmy.
Oszczędzę Wam detali, aczkolwiek staram się zawsze być uczciwa i pisać tak jak czuję - dlatego też czuję, że nie mogę ujawnić pewnych historii, bo to spowodowałoby spory zamęt wśród osób, które niby coś tutaj robią, a tak na serio to gdyby się temu przyjrzeć z bliska, można byłoby zwątpić w wiele dobrych rzeczy na świecie.
I jeśli ja się temu przeciwstawiam w jakiś sposób, jestem automatycznie odsuwana od ludzi, którzy się po prostu mnie obawiają, a nie obawialiby się, gdyby byli clear ;)

Prośba do Panów, jestem pewna, że doskonale będą wiedzieli, którzy wiedzieć powinni, bo ...

Zdaje sobie z tego sprawę, że czytają mojego bloga, choćby przez ciekawość - nim zrobicie jakikolwiek krok w moją stronę i kobiece feromony obudzą w Was zwierzę, bo nawet nie mężczyznę - zastanówcie się czy warto, czy warto poświęcać aż tyle, i sprawdzać ile zostało jeszcze do krawędzi przepaści.
Jestem przyzwyczajona do takich sytuacji i jak wiecie świetnie sobie z tym daje radę, ale Wy zacznijcie myśleć głową, którą macie w górze, nie w dole - w taki jedynie sposób unikniecie mało sympatycznych sytuacji w swoim życiorysie, a i dla wielu będziecie tym kimś - za kogo wielu Was uważa.
Z własnego doświadczenia wiem, a jestem szcześliwą rozwiedzioną kobietą, że nie warto ulegać chwilowym pokusom.
Łatwo czasem nie jest, ale gdyby było - byłoby to życie mało interesujące.
Ja nie komplikuję sobie życia i jedyne czego oczekuję od innych, to właśnie tego - by nie próbowali mi go komplikować.
Simple!

Od rana jestem na wodzie, czas na kawę.
Dzwoniłam do Great Ormond Hospital for Children, zostawiłam wiadomość.
Dziś ważny dzień i te kilka kolejnych, może to będzie jakieś nowe światło dla sprawy małego Szymona.
Trzymajcie kciuki!

piątek, 19 lipca 2013

POTRZEBUJEMY WAS!

SZYMON PIĘTKO

Kochane Ludziska po drugej stronie klawiatury!
Pisałam o Szymonie już jakiś czas temu, obecnie czekamy na Niego ponownie.
Przylatuje z rodzicami do Londynu 30 lipca.
7 sierpnia będzie miał podaną drugą dawkę chemii w Great Ormond Hospital for Children.

To się nie uda, jeśli nie będzie na nią pieniędzy.
A tych brakuje, sporo brakuje.
To nawet nie półmetek, bo za drugą dawką chemii, będzie kolejna - trzecia, też za oGromne pieniądze.

W UK zbieramy forsę niemalże już wszędzie, ludzie prywatni - którzy się sami zgłaszają robią zbiórki wśród rodziny, znajomych - pięknie Im za to dziękuję!
Bo to ogromne też wsparcie dla mnie, nie jestem sama - i mogę liczyć na innych!
21 lipca organizator Turnieju Stvenage Cup 2013 włożył tyle serca w przygotowanie też akcji zbiórki pieniędzy dla Szymona.
JEDZIEMY!
Mało tego - są koszulki drużyn piłkarskich, podpisane przez graczy - podarowane na aukcję przez Grzegorza Faberskiego, Tatę Antka Faberskiego -który sam jest podopiecznym fundacji Mam Serce.
Pieniądze z aukcji tych rzeczy będą przekazane na leczenie Antka & Szymka!

W poniedziałek będziemy przygotowywać materiał z TVP, polonijne media wspierają akcję, rodzina ma zakwaterowanie i zapewniony transport po mieście z lotnisk.

Patka, prawie w ogóle się nie modli!
Nie potrafi - ale jakoś ten Pan Bóg jest dla niej łaskawy i prowadzi szczęśliwie po tej wyboistej drodze, ale Patka poszła też do kościoła - może uda się przeprowadzić też zbiórki pieniężne na mszach w Londynie.
Patka czeka na decyzje.

Proszę Was jeśli możecie, każdy pieniądz jest na wagę złota dla tych doświadczonych przez życie ludzi.
Wiem, że bloga poczytujecie w różnych zakątkach świata, bardzo Wam za to dziękuję, pielęgnuję to.
Dlatego zwracam się do Was z prośbą o pomoc.
Matka Kasi Piętko, mamy dwuletniego Szymona - jest chora na raka, w momencie - gdzie Szymon będzie poddawany swojej chemii - Jego Babcia będzie poddawana swojej.

Płakać mi się chce jak o tym piszę, dlatego też - zrezygnowałam ze swoich wakacji - miałam lecieć gdzieś odpocząć choć przez chwilę z moją córką w ostatnim tygodniu lipca - NIE, nie mogę - doprowadzę do szczęśliwego końca tę historę i dopiero polecę.
Wakacje to przyjemność, jeszcze nie mogę.

Wrzesień to też dobry czas na odpoczynek.

Proszę pomóżcie, jeśli macie taką możliwość - pomóżcie.
Piszcie na patka@raknroll.pl
Odpowiem na wszystkie pytania, jeśli tylko to ma pomóc temu dziecku!

Dobrego dnia Wam życzę :-)
PATKA
OPCJA PAYPAL:
 http://www.siepomaga.pl/f/mamserce/c/902

INFO: 
http://londynek.net/wiadomosci/Rodacy+na+Wyspach+pomagaja!+wiadomosci+news,/wiadomosci/article?jdnews_id=17940

czwartek, 18 lipca 2013

Simple!

Just be yourself!

Obrazek idealnie odzwierciedla moją osobowość.
W dodatku ryba jestem.

Ostatnio, przeczytałam:
PATKA - to oryginal sam w sobie ...
Reszta wiadomości była najważniejsza, dlatego jej nie dopiszę, by nie zdradzić nadawcy ;)
To ważny nadawca.
Dla mnie najważniejszy.


I tak, ja chyba zawsze pod prąd!
Nie tędy droga - pójdę.
Bo będę ciekawa co się stanie jak postawię tę swoją nogę w tych paskudnych zaroślach.



Nie śpię już od kilku godzin, przygotowałam kilka spraw, przy otwartych oknach, gdzie temperatura jest jeszcze znośna - pracuje sie wspaniale.
Kawa smakuje.
Dziś pracuje w domu, jutro biegam po mieście - kilka spotkań służbowych, no i odbiór pierwszej partii włosów.
Udało się załatwić transport bezpłatny do Warszawy, będą wozić koperty z włosami.
I to cieszy, póki są możliwości trzeba robić ile się da.
Póki jest zdrowie, trzeba z niego skorzystać w życiu.

Jestem ciekawa jak wypadnie nam niedziela i zbiórka pieniędzy dla Szymona.
Piotr, organizator Turnieju Stevenage Cup 2013 to fantastyczny człowiek, sam się zgłosił do mnie z propozycją pomocy dla Szymona.


http://www.ckr.org.pl/

Rozmawiałam parę dni temu z rodzicami Szymona, jakoś nawet udało nam się pośmiać z Kasią, chciałam by mogła się oderwać na moment, i zmusić głowę do pomyślenia o czymś zupełnie innym, choć na chwilę - być tak jakby nie było raka, nie było walki z czasem, gonitwy za pieniędzmi.
Prywatni ludzie zbierają pieniądze, dają mi znać, przeżywają to też na swój sposób, każdy chce coś zrobić, fantastyczne uczucie wiedzieć, że nie jestem sama, dziękuję Wam wszystkim za wsparcie.

Jutro zrobię wpis odnośnie tylko Szymona, jest już opcja paypal, podam wszystkie aktualne informacje, może ktoś z drugiego końca świata też zareaguje.

Gdziekolwiek jesteście, kimkolwiek jesteście, cokolwiek robicie - jeśli robicie to z radością - jesteście wielcy.
Dobrego dnia, słońce posyłam :-)


Siatka cytryn

Dawno tutaj nie pisałam, wypadałoby zatem, by wpis był bardzo dłUuugi.
Przez ostatni tydzień tyle się dzieje, że z ledwością łapię oddech, przy tym temperatura za oknem robi swoje.
Czekam na deszcz, jeśli pada rzadko - bardzo go lubię, w tej chwili bardzo go potrzebuję.
Poprzedni tydzień to przygotowania do wydarzenia odcięcia włosa,
poprzednia środa - przyznać muszę, że jak się za to zabierałam, to nawet nie myślałam, nie marzyłam, że wyjdzie tak dobrze.




Z fajnymi ludźmi chyba właśnie tak wychodzi, że wychodzi dobrze i fajnie.
Nie wiem komu jeszcze dziękować za tamten dzień, bo jest tyle miłych wspomnień, zapisanych emocji, kontrowersji, a przede wszystkim nasączone jest tą radością tych kobiet, które nawet oczekiwały od nas - kobiet zdrowych takiego serio potraktowania tematu.
Przy tym wszystkim była niesamowita dawka radości, dobrej energii, spontanicznych gestów.
Niesamowite było to, że ludzie którzy nie widzieli się nigdy wcześniej - potrafili wpaść sobie w ramiona, tak po prostu - ze zwykłej potrzeby.
Dziewczyny z Babskiego Londynu poznałam na facebooku, wiedziałam mniej więcej kim są, czym się zajmują, ale świat mody to nie moja mocna strona, nie ukrywam, że pomimo iż jestem kobietą - nie interesuję się modą, jak to zwykle czynią inne kobiety.
Dziwne, bo mając matkę, która przez połowę swojego życia projektowała, szyła i tworzyła - mnie to nie fascynuje, ale może dlatego, iż na co dzień jestem jak dziewczyna z GAPa, w dodatku w trampkach ;)

Jakoś się Baby z Babskiego odezwały, udało nam się zbliżyć do siebie i zaczęłyśmy wymieniać się ciepłą, serdeczną korespondencją, potem fascynującymi telefonicznymi pogaduchami.

Dlatego to musiało się udać! :-)
Piękne kobiety, okazały się jeszcze piękniejsze - wciąż się nie znamy, wciąż się poznajemy, ale myślę że jest to piękny początek czegoś fajnego.
Czegoś, czego w ogóle nie zakładałyśmy w swoim życiu.
Chyba chcemy toczyć tę kulę pozytywnej energii - razem.
Nie wiem - czy zawsze razem się uda, ale warto o to dbać.

Po miłych chwilach nadeszły również te mało fajne, aczkolwiek też potrzebne - bo to właśnie te momenty dają nam mądrość, siłę i motywują do działania.

I tak też udało mi się poznać jeszcze bardziej ludzi, którzy mnie otaczają.
Przykre to jest na tyle, że są to ludzie niby bardzo interesujący, z charyzmą i pasjami, z pomysłem na życie - ale też z czymś, co nie do końca pozwala im być sobą, nie wiem - może wynika to z tego, że chcieliby wydobyć bardziej z siebie swój potencjał, a są jakieś czynniki, które decydują o tym, że jeszcze nie ten czas, że nie ten moment, nie wiem.
Wymagają czasem wręcz od innych rzeczy niemożliwych, badają człowieka i jego reakcje, swoim sposobem bycia prowokują innych do postawienia właśnie '' kropki''.
Wydaje im się, że wolno, że można - zarzucając innym dokładnie swoje czyny, wytykając innym swoje błędy, ułomności i słabości.
Nie ważne dla mnie jest to kim jest ten człowiek i nieważne dla mnie jest to, ile razy pomylił beczkę miodu z beczką śledzi, ważne jest TO i TU, TERAZ.
Gdybym ja powiedziała głośno o tym, co się dzieje w moich skrzynkach korespondencyjnych - często od ludzi, którzy gonią przez życie swoją osobowość i potykają się po drodze o pokusy porozstawiane przez życie - z pewnością inaczej odebrani zostaliby przez innych.
Z pewnością ja sama zostałabym odebrana inaczej przez nich wszytkich.
Dlaczego?
No bo Patka jest zawsze miła, uśmiechnięta, zawsze z cukierkiem na dłoni, mało kto może się spodziewać, że ta Patka może być również człowiekiem, który  popełnia w tej gonitwie błędy i potyka się o te pokusy.

Może czas najwyższy, by i Patka przestała robić dobrą minę do złej gry.
Jeśli inni dają dupy i coś rujnują po drodze, Patka nie zamierza się temu przyglądać, tylko zakasa rękawy i stara się łapać tę walącą się ruinę.
Czasem to co uda się Jej uchwycić jest ogromnie ciężkie, potem bolą dłonie - ale jeśli jest to warte tego wysiłku, jest w stanie to wytrzymać.
Jeśli WARTE!

Ja Patka - zauważyłam, że niektórzy w ogóle nie biorą pod uwagę tego, że to może ważyć aż tyle.
W stosunku do tych właśnie ludzi - będę fair play, podejmę grę i zostanę graczem, którym zostać bardzo łatwo - ale wygrać to już jest coś ;)

Nie lubię pewnych rzeczy i na nie pozwolić sobie z pewnością nie mogę, to że komuś nie odpowiada moja osobowość, mój ton głosu, jak również to, że mam szczere chęci w stosunku do większości - bo nie do wszystkich, tak się składa, że jeśli tylko orientuję się, że ktoś kieruje uwagę tylko i wyłącznie na siebie i szuka jedynie korzyści, robię krok w tył - za to wszystko nie chciałabym obrywać.
Przecież każdemu wolno pomagać, przestać zarabiać ogrom kasy i robić to co w życiu sprawia radość, a jeśli sprawia ją innym - czego można chcieć więcej?

Przeczytać o sobie kilka miłych rzeczy jest cudownie, ale przeczytać o sobie również i takie, które podszyte są gdzieś niespełnionymi sprawami, niedokończonymi słowami - jest potrzebne.
Odkrycie moje w tym tygodniu - bezcenne.
Wrażenia również.
A zawiść podyktowana czymkolwiek - to bardzo szybka droga do upadku człowieka.
Pożaru w burdelu nie było!
Zgrzyt i płacz pochwy może był i to nawet niejeden, a głupota niektórych jest po prostu nieuleczalna, choćby tonę sałaty zjadał każdego dnia i popijał sokiem z buraka.
W tym tygodniu dowiedziałam się po czym można poznać dobrego dziennikarza, jak również to, że zdrada jest czymś oczywistym i jest jakby na wyposażeniu każdego związku ;)
Jakaś lekcja?
I owszem, nie pouczaj kogokolwiek - jeśli sam masz krzywe lustro.


A na grę pt. ''Co mi zrobisz jak mnie złapiesz?'' - Patka czasu nie ma.
Patka ma co robić.
Jeśli ktoś uważa, a tak też się zdarzyło w tym tygodniu, że Patka ma na czole napisane : ''Pierdol mnie!'' - ( taki tekst z filmu ),
to niech sięgnie po ścierę i przeczyści swoją lupę, albo wymieni ją na nową.
Patka przeprasza za ten ''wściekły'' czerwony, ale czasem to konieczne.
Patka jeśli dostaje cytryny od życia - robi z nich lemoniadę, gasi pragnienie i robi kolejny życiodajny krok.

wtorek, 9 lipca 2013

Posypią się głowy!




JUŻ JUTRO w Londynie, odbędzie się odcinanie włosa ;))

DAJ WŁOS! 
to akcja i jednocześnie apel fundacji Rak'n'Roll do wszystkich, którzy zmieniając fryzurę, chcieliby zrobić coś dobrego dla innych.
Fundacja zbiera włosy, które będą przeznaczone na peruki dla kobiet walczących z rakiem.


Szalone i piękne dziewczyny, Polki mieszkające w UK postanowiły, że chętnie się przyłączą do tej akcji.
I tak jutro w salonie V & S Hair & Beauty posypią się włosy ;)

Ambasadorem wydarzenia będzie była Miss Polonia.
Kibicujcie, wspierajcie tę akcję fundacji Rak'n'Roll gdziekolwiek jesteście, cokolwiek robicie w życiu - pamietajcie, że warto zrobić czasem coś co przyniesie radość innym.


Info: http://www.raknroll.pl/

https://www.facebook.com/notes/patka-pastwi%C5%84ska/daj-w%C5%82os-w-uk/580489192003129

Zdjęcie: Fundacja Rak'n'Roll Wygraj Życie

sobota, 6 lipca 2013

DZIĘKUJĘ !

Sobota :-)
Nieźle!
Jak będę robiła wpis raz na tydzień to nie będzie to samo, wiem.
Wiem!

Ten tydzień był niełatwy, bogaty w emocje, różne.
Niełatwy, ale piękny.

Mały dzielny Dzieciak jest już w domu.
Kasia z Piotrem pisali do mnie wczoraj wieczorem, że Szymon jest najszczęśliwyszy, bo już z siostrzyczką.

I to jest cudowne! 
Ten Mały jest tak spokojny, pogodny, taki mały, a już taki dorosły - jakby wiedział, że dzieje się w Jego życiu coś bardzo ważnego, coś najważniejszego.



Kiedy dostałam maila od Nich dwa tygodnie temu, nie wiedziałam jak
postąpić, o
dczytałam go późnym wieczorem.
Wiedziałam, że będę musiała Im napisać, że Fundacja Rak'n'Roll Wygraj Życie działa w kraju, a ja jedynie jestem nośnikiem tej niesamowitej energii i próbujemy w miarę możliwości docierać do ludzi na Wyspach Brytyjskich. http://www.raknroll.pl/
Musiałam Im napisać, że otulamy płaszczem ochronnym głównie kobiety.
Trudne to było.
Sama jestem matką.
Moje dziecko ma 20 lat, Ich tylko 2.
Przecież rak to GuPi RaK.

Zareagowałam, odpisałam - na ten krzyk o pomoc.
Chciałam dowiedzieć się, jak Oni do mnie trafili, czemu nie skontaktowali się z Fundacją w kraju i jakoś na około szukają pomocy.
Potem porozmawiałam z Fundacją Mam Serce, której Szymon jest podopiecznym.
Z Magdą z Warszawy też coś próbowałyśmy zrobić dla Nich.
Magda związana jest z Fundacją Herosi. 
http://www.herosi.eu/
Okazało się, że nie mogą pomóc dziecku, które leczy się w klinice za granicą.
A ja poczułam, że jest to jakiś egzamin dla mnie!
No bo jak inaczej, że Rak'n'Roll, że nakręcamy temat, że chcemy rozmawiać z ludźmi, że chcemy im pomagać jak najbardziej skuteczniej, że współpracujemy, że energia, że ... było tego ''że'' cholernie dużo.
Postanowiłam wziąć to na klatę, w między czasie przygotowując wstęp do akcji DAJ WŁOS! w UK, którą realizujemy w przyszłym tygodniu.
Pomyślałam wtedy, że przecież to nie tylko chodzi o to, by gadać o tym, pisać o tym, ważne jest by działać!
Tak konkretniej!

I porozmawiałyśmy z Adą - Naczelną z Redakcji Londynek.net.
Przegadałyśmy szybko temat, do Ich przyjazdu był zaledwie niecały tydzień.
Poszło!
Ludzie zareagowali na apel.
Przyznam szczerze, że różnie się mówi o Polakach mieszkających za granicą, wierzyłam w to wszystko przez niemalże 10 lat, po drodze zbierając niezły bagaż doświadczeń.
Dziś tego nie ma.
W ludzi trzeba wierzyć, po prostu.
Nie ma znaczenia kim są, co robią - ale czym się kierują w życiu, by być ...dobrym człowiekiem.
Udało się znaleźć zakwaterowanie dla Rodziców, ludzie wpłacali pieniążki, przy współpracy z Polskim Radiem Londyn udało się znaleźć sponsora na transfer z lotniska i na lotnisko.

Ludzie się zgłaszali sami, ci co nie mieli możliwości finansowych ofiarowali swoje serce.
To było niesamowite.
I myślę sobie jedno, to jest NAJLEPSZA zapłata za czyjeś zaangażowanie. Dziękuję Wam za to, że w taki też sposób doceniacie czyjś trud, czyjś czas.
To jest NASZ wspólny dobry uczynek!
W szpitalu były różne emocje, nikomu nie życzę takich wrażeń, żadnemu rodzicowi nie życzę, by przez to przechodził.
Kasia z Piotrem trzymają się dzielnie i jak dla mnie są wzorem do naśladowania, jak oswajać się z chorobą swojego dziecka i jak z nią walczyć.

Przed nami jeszcze kilka spotkań, pomoc wciąż jest potrzebna.
Bardziej aniżeli w tej chwili zabawki, upominki dla Szymona.
Każdy pieniążek jest na wagę złota.
Badźcie z nami jeszcze przez jakiś czas.
To wszystko działa!!!!!!
To mnie niesamowicie cieszy, bo ta energia krąży między ludźmi, każdy z niej czerpie jakąś dawkę dla siebie.
Wiecie co?
Zauważyłam, że im jest trudniej - tym jest łatwiej.
Nie umiem tego wytłumaczyć, chcę przy tym zostać.
I trwać.

Uciekam dziś na słońce, zostawiam telefon, zamykam sprzęt.
Przepraszam, że Was zaniedbałam, ale to był mój obowiązek - być gdzie indziej.
Dziękuję Wam wszystkim za wsparcie, za ciepłe i miłe słowa,z którymi radzę sobie gorzej, aniżeli z trudnymi sprawami.
Nie mówmy zbyt wiele, po prostu róbmy razem bardzo wiele.

Uśmiech Wam zostawiam :-)
Patka



Szymon  z  Mamą
lipiec / Londyn

http://www.mam-serce.org/komu-pomagamy/3-nowe-dzieciaki/316-komu-pomagamy-nowi









  

poniedziałek, 1 lipca 2013

WAKACJE

1 lipca
WAKACJE

Gdzie jedziecie?
Gdzie będziecie odpoczywać?
Mokro?
Sucho?
Woda?
Skałki?

Rower?
Kajak?

Komary? ;)

Gdziekolwiek planujecie urlopy, małe bądź większe wakacje - uważajcie na siebie, smarujcie się kremikami z odpowiednim filtrem, pijcie dużo wody i uśmiechajcie się często :-)



Będą to udane wakacje.
Dajcie znać potem, jakie książki Was pochłonęły podczas urlopu.
Co Was fascynowało?
I czy są miejsca, gdzie jeszcze wrócicie?

Bezpiecznych, radosnych wakacji Wam życzę :-)