poniedziałek, 10 czerwca 2013

czerwona cebula i śmiech to samo zdrowie

Poniedziałek.

Dobrze się zaczął, bo z niesamowitą energią na wszystkie sprawy w tym tygodniu.
Spotkania, zajęcia, kreatywność.
Dziś mam troszkę jeszcze telefonowania, no i oczywiście pracy pisanej, takiej przez P ;)

Weekend też był wypełniony po brzegi, sąsiedzi z budynku obok myśleli, że mieszkają w jakiejś hiszpańskiej wiosce - zrobili takie party w sobotę, w ciągu dnia, że okna nie dało rady otworzyć.
Zastanawiałam się nad tym, co tacy temperamentni ludzie robią - muszę dodać, że tam była chyba połowa małej wsi, a ile dzieciaków ! - w dwupokojowym mieszkaniu, zamiast przenieść się do parku, na trawę.

Nie dało się pracować w takich warunkach.
Znalazłam sposób, w sposób może i nieuprzejmy, ale poskutowało.
Lekarstwo to kawałek Pumpkin And Honey Bunny, na 33 szczeblu drabiny głosu ;)
Drastyczne, ale skuteczne.
Sąsiedzi z budynku obok interweniowali, najpierw do mnie z prośbą by troszkę przyciszyć.
Po krótkiej fajnej rozmowie wyjaśniłam po co ta akcja.
No i odbyła się interwencja w hiszpańskiej wiosce, nie z mojego ramienia oczywiście.
Nastała cisza, nie żebym miała coś do śmiechu, radości innych - ale w każdy weekend dzieje się ostatnio coś, gdzie ludzie pozbawieni wyobraźni tracą kontrolę nad sytuacją.
Reagować trzeba, bo jeśli reakcji brak - to i wyobraźni brak.
Wczoraj też przekonałam się ponownie, że jednak trzeba mieć ograniczone zaufanie do ludzi, zwłaszcza że są nie do końca w porządku wobec innych, zatem warto uważać.
Poza tym mam niesmak po wymianie prywatnej korespondencji z jedną z osób, która sprawia takie przyjemne wrażenie, to jak się prezentuje i w jaki sposób prezentuje swoją pracę, ale w momencie gdzie stawiam kontrę, bo się z czymś nie zgadzam - dostaje taki dialect, że zastanawiam się czy to jest ta sama osoba, która tak słodko prezentuje się innym, często publicznie.

Wrażenie niesamowite, a ja doszłam do wniosku, że im bardziej dłuższe blond włosy, tym intelektualnie wszystko wygląda krótko.
Nic to, absolutnie.
Im więcej nas, tym samym tyle osobowości.
Tak czy owak z dzieckiem moim zasypiałam po potężnej dawce śmiechu, uwielbiam tak się śmiać przed zaśnięciem.
Nasze bezdomne koty darły ze sobą ''koty'', możecie sobie wyobrazić jaki był wrzask na osiedlu, które otulał pejzaż nocny.
Ktoś otworzył okno i poleciało coś okrągłego, koty przestały się na siebie drzeć, każdy poszedł w swoją stronę.
Spać nie mogłyśmy bo zastanawiałyśmy się, co też się tak turlało po tym chodniku.
Byłyśmy niemalże gotowe podnieść się z łóżek, ubrać - albo jedynie naciągnąć na siebie szlafrok i zlokalizować intrygujący nas obiekt.
Stąd ten śmiech.
Dziś w drodze do szkoły, dziecko dało mi znać - że po ulicy turla się ... czerowna cebula.
No jak tu się nie śmiać ?

Swoją drogą to ciekawa jestem, o co była ta kocia rozruba.

Cały czas przerywam dziś ten wpis, a to telefon, a to mail, a to gorący służbowy chat na fb, a to jajka gotowane dla bezdomnych kotków, a to wreszcie paczka dla mojego dziecka dotarła, a to pomysł na 23 czerwca - no bo obchodzony będzie również Ogólnopolski Dzień Świadomości Raka Prostaty.
I tak ciągle coś mi do tej głowy wchodzi ;)



Zbieram się do pisania przez P, Wam życzę dobrego dnia - gdziekolwiek jesteście, cokolwiek robicie.
Dajcie znać, gdzie na urlop się wybieracie :-)

PS. It's a good day to be HAPPY !

2 komentarze:

  1. Zawsze jest miły, gdy rozpoczyna się go na Twoim blogu! Koty karmisz jajkami, a potem się dziwisz, że cała dzielnica słyszy ich "zaloty":) Toż to przecież miłosny skowyt!:) A jajka wzmacniają głos- co prawda nie wiem czy gotowane też i czy to działa na naszych sierściuchów:)
    Urlopu nie mogę się doczekać! Jak co roku pełna kulinarnych cudów, czerwonego trunku zakorkowanego w butelkach i przepięknych widoków FRANCJA! W tym roku blisko, bo Bretania:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pietia, dziś tak późno witam się tutaj z Tobą - ale to tak już na ''zapas'', bo na dzisiejszy dzień :-)
    Dziękuję, jak zawsze za ciepłe słowa.
    Jajka to jako dodatek do śniadania, jedynie czasami.
    Ach, te kocie awantury, no i zaloty ;)
    Urlopu Tobie zazdroszczę, poproszę o butelkę wina ;)
    Ja sobie pozwolę na wakacje dopiero wtedy jak ukończę pracę nad książką, ale nie narzekam wcale z tego powodu.
    FRANCJA - pięknie !

    OdpowiedzUsuń