wtorek, 12 sierpnia 2014

Robin Williams, dziękuję!

fot. internet 


Patch Adams / 1998 / USA / gatunek: Biograficzny Dramat Komedia
Historia człowieka, który przezwyciężył własne słabości pomagając innym. Samobójcza próba, a potem pobyt w szpitalu psychiatrycznym pomagają mu zrozumieć problemy innych ludzi. Dzieląc się pomocą i radością odnajduje ją w sobie. Postanawia skończyć studia medyczne i zawodowo zająć się leczeniem ludzi. W trakcie nauki szybko dostrzega niedoskonałości zarówno systemu szkolnictwa, który przedstawia pacjentów jako interesujące przypadki chorób, oraz służby zdrowia, która kompletnie nie liczy się z uczuciami pacjentów i ich bliskich. Doświadczenia ze szpitala psychiatrycznego uświadomiły mu niezwykłą rolę śmiechu i miłości w leczeniu oraz przezwyciężaniu nawet poważnych zaburzeń psychicznych. Mimo trudności stwarzanych ze strony władz uczelni i szpitala Patch, pełen niegasnącego entuzjazmu i radości życia, odwiedza szpital by zabawiać pacjentów, kontynuuje swoje dzieło i znajduje coraz szersze grono popleczników. Patch Adams jest postacią autentyczną. Film pokazuje opartą na faktach historię lekarza, który stosując niekonwencjonalne zachowania w kontaktach z pacjentami staje się prekursorem śmiechoterapii.

Dlaczego właśnie dziś polecam ten film?
No właśnie! Dlaczego zawsze człowiek musi doświadczyć straty,  by ponownie zatrzymać się w swojej refleksji. Dlaczego w takich momentach - świat pamięta człowieka NAJbardziej?
W każdym odejściu to dla mnie ogromna zagadka.

Robin Williams, Jego odejście spowodowało dziś oderwanie się olbrzymiego strupa z mojego serca.
Kiedyś już o tym wspominałam...
17 lat temu mój Tato, chory na depresję odebrał sobie życie. W najbardziej samotnym momencie swojego życia próbował utopić swój smutek w alkoholu. Umiał nieść radość innym, umiał nadrabiać miną w katastroficznych sytuacjach, umiał być zawsze, wszędzie i z każdym. Ale nikt nie umiał być z Nim. W tamtym momencie.

Dziś mam ważne spotkanie, bardzo ważne. 

Ważne dla mnie.
Ważne dla innych.
Oczy moje zwilgotniały, zatęskniłam za Tatą.
Przez wiele lat próbowałam zrozumieć czym jest taka śmierć. Co zabiera innym, a co zostawia.
Z pewnością "funduje" ból w małych dawkach przez resztę życia. Ból, którego nigdy nie można przeboleć.
Ja musiałam się "złamać", by się nie podłamać i by móc odrodzić się na nowo, ale ból ten przechowuje  w sobie, spycham go, wypieram, unieważniam.
I tak ciągle!I właśnie w takich momentach, jak ten dziś - ból wraca, jak bumerang do mojego życia.

Robin Williams, nie rozumiem, a jednocześnie dziękuję Tobie. 
Byłeś i jesteś w takim dniu jak ten dziś - NAJpiękniejszym korepetytorem życia!
Dziękuję za wiele ról, za pierwszą jaką zobaczyłam i za którą pokochałam. Za Kapitana!
Dziękuję za lekarza z radosnym czerwonym nosem! 


Kula światła...
Patka





2 komentarze: