Cmentarz, rodzinne strony.
Polska wieś.
Kury i prawdziwe wiejskie jajka !
Wujostwo.
No i Ola, która miałam wrażenie, że widzi kurę pierwszy raz w życiu, niesamowicie się tym ekscytowała.
I ten kurnik, taki prawdziwy, śmierdzący, superowski !
Powietrze, słońce, pięknie było.
Nie była fajna wiadomość o śmierci Margaret Thatcher.
Kobieta - autorytet przez A.
Mam wrażenie, że wracam do Londynu, na pogrzeb.
Popołudnie z Leną, moją uroczą dziesięciomiesięczną Bratanicą było bardzo, bardzo radosne.
Najważniejsze, że wreszcie mogła poznać Olę, swoją dorosłą już siostrę cioteczną !
Dziewczyny mają fantastyczne fotki :-)
Zakupy.
Domowa Mamina pizza i kubek herbaty z sokiem malinowym zakończyły ten pełen wszystkiego dzień.
Ola padła, śpi.
Sen.
I kolejny cudny dzień.
G'night everyone !
Pateczko świat się uśmiecha przez te Twoje pisania:):):):):)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuńJa też się uśmiecham, jak czytam pisania innych !