sobota, 11 stycznia 2014

Cuda od ręki!

                    fot. Monika Król Photo Art

 Rękocuda

                                                       Patkowa Mamcia pisze o sobie tak...
                                                     
                                                      https://www.facebook.com/rekocuda

 Ściany w swoim domu maluję na kolorowo, staram się to robić sama. 
Nie inwestuje w nowe graty, a ściągam z różnych miejsc te zniszczone z zapisaną w sobie historą. 
Z przyjemością je odrestaurowywuję. 
Zawsze tracę głowę na targach i marketach w Londynie, który pęka od spragnionych oryginalnej atmosfery ludzi. 
Właśnie stamtąd przywiozłam najwięcej bibelotów do domu. 
Przez wiele lat zawodowo zajmowałam się produkcją gotowych wyrobów tekstylnych. 
Lubiłam to robić, a moje produkty przynosiły radość wielu kobietom.
Dopóki choroba nie zajrzała mi w oczy. 
To rak 12 lat temu zadecydował za mnie i zwolnił moje życiodajne tempo. 
Zmienił je, odszedł - zostawiając przy mnie zespół paranowotworowy. 
Zmiany neuroptologiczne odczuwam do dziś.
 Dlatego też wykonując jakąkolwiek kreatywną pracę, w której wykorzystuje swoje ręce, 
angażuję swoje serce - doświadczam pewnego rodzaju rehabilitacji.
                                                                To prawdziwe rękodzięło!                                                                 

                                                                 Serdecznie zapraszam.
                                                                       Elżbieta Florczyk 
                                                             e-mail: rekocuda@gazeta.pl   

Drodzy moi Przyjaciele, Czytelnicy ...
To pierwsze doświadczenie w życiu mojej Mamy.
Takie doświadczenie.
Niezwykła na co dzień mówić do tak sporej publiczności.
Dlatego wiem, ile to dla Niej znaczy.
A ja pragnę z całego serca, by mogła odnaleźć te małe radości wśród zgiełku swojej codzienności.
Maszyny krawieckie, ogromne belki tkanin, nożyce, szpulki, wstążki, wstążeczki, druty, szydełka - wychowałam się razem z Bratem - gdzieś pomiędzy tymi dodatkami krawieckimi.
Nie znam nikogo, kto w życiu tak uczciwie i ciężko pracował 
jak moja Mama. 
Nie piszę o tym, tylko dlatego - że to Mama, ale na serio tak właśnie z Nią było i jest.
I w tej gonitwie za tą swoją pasją, nigdy my - Jej dzieci, nie czuliśmy się jakoś pominięci. 
Ja dorosłam, brat dorastał - tragiczna śmierć Taty, niedługo potem poważny stan Mamy.
Rak. Stół operacyjny. Chemioterapia.
Życie to taki rzeźbiarz, każdego z nas.

Dziś Mama ma 62 lata.

Cieszy się życiem jak tylko potrafi, ale takie błyszczące oczy i takie szczęście widzę właśnie wtedy, kiedy spędza czas w swoim warsztacie, a potem słyszy i widzi zachwyt innych.
Nie jest ważne co to jest, to może być odnowiony mebel, szydełkowa serweta, czapka zrobiona na zimę, napięcie tkaniny na ścianę, czy abażur na lampce, zrobiony z książki telefonicznej. 
To jest człowiek, dom, ogród. 
Każdy zawsze znajdzie coś dla siebie. Ja zawsze jak wracam z kraju, z domu - zabieram coś nowego - ostatnie zdobycze to szydełkowy pled, poszewki na poduszki robione na drutach, przypominające ciepły sweter :)

Od kilku miesięcy są to zabawki, ale nie takie zwyczajne - bo trafiają w ręce dorosłych jak jakieś talizmany, i pomimo tego, że to lale, pieski, misie - te akurat mają dusze w sobie.
Jest plan na więcej, jest pomysł na zabawki edukacyjne.

Bądźcie z Nami, badźcie blisko - to nowa przygoda dla mojej Mamy.
A ja postaram się, by była jedną z tych najpiękniejszych. 
Moja Mama na nią długo i cierpliwie czekała.


ZAPRASZAM Was serdecznie na Jej stronę, z każdym dniem będzie ciekawsza.


fot. Monika Król Photo Art

fot. Monika Król Photo Art





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz